niedziela, 19 stycznia 2014

03. "A życie potrafi zaskakiwać"

Bella

Tak jak mówiłam, mojego szczęścia w tej chwili nie zniszczy nic prócz turbulencji, których się panicznie boję. Oczywiście nigdy nie może być za dobrze, albo ja wygadałam i proszę, dostałam to czego się boję na zamówienie! No bo, siedziałam sobie spokojnie wtulona w Thomasa, zaciągałam się jego zapachem, którego nie zastąpi nic inne, nawet najlepsze perfumy. A tu nagle czuję drżenie samolotu. Od razu pisnęłam i wtuliłam się mocno w Thoma, a on się zaśmiał i zaczął masować moje plecy okrężnymi ruchami. Wiem, może panikuję, na pewno panikuję, ale co zrobić. Boję się. Po postu się boję.
Modliłam się w duchu, aby te turbulencje już przeszły, ale jak na złość Bóg w tej chwili musiał o mnie zapomnieć. Obiecuję, że gdy tylko szczęśliwie wylądujemy w Miami, będę chodziła regularnie do kościoła. Zerknęłam na narzeczonego, ale jego twarz nie wyrażała żadnych emocji. Był rozluźniony i opanowany. Zaczęłam się rozglądać po samolocie. Nie tylko ja panikowałam, ale większość pasażerów. Nawet laska Cullena. Patrząc na nich poczułam lekkie ukłucie zazdrości. On jej coś szeptał, mocno przytulał, pocieszał... Widać było jak na dłoni, że ją cholernie kocha. Uh! Swan ogarnij dupę! Thomas też cię kocha. Przecież nie raz ci to mówił, udowadniał. Ciągle jest przy tobie!
Fakt, nie pociesza mnie, ale jest przy mnie i przytula. Może nie tak namiętnie, a jednak. Położyłam głowę na torsie ukochanego, zamknęłam oczy i głęboko oddychałam. Myślałam, że zaraz się rozpłaczę, bo drżenie nie ustawało, a przybierało na sile. Otworzyłam oczy i zauważyłam stewardessę, wzięła mały mikrofonik.
-Proszę o przygotowanie masek tlenowych, dla zwiększenia bezpieczeństwa, wszystko jest pod kontrolą. - powiedziała spokojnym, opanowanym tonem. Odłożyła mikrofon i zniknęła w kabinie. Ludzie zaczęli wyciągać maski, Thomas podał mi moją i pocałował mnie krótko we włosy.
-Nie panikuj, Bella. - mruknął - Przesadzasz.
Ja przesadzam?! Miałam ochotę wykrzyczeć mu w twarz kilka rzeczy, ale sobie darowałam. Ja przesadzam?! Nie, no oczywiście. Jest możliwość, że możemy zginąć, ale JA przesadzam! Moja wyobraźnia zaczęła mi podsuwać okropne obrazy. Zajrzałam przez okno. Nie było chmur i zobaczyłam morze czy też ocean. No jeszcze lepiej! Boże! Utopimy się. Zginiemy jak nic! Chwyciłam dłoń ukochanego i mocno ją ścisnęłam. Zamknęłam oczy, starając się myśleć o czymś miłym i przyjemnym, ale wstrząsy mi nie pomagały, tylko sprawiały, że zaczynałam panikować coraz bardziej. Starałam się nie patrzeć w okno, ale i tak nie za bardzo mi się to udawało. Co najgorsze... traciliśmy wysokość!
Zerknęłam na Thomasa, nie miał już tak pewnej myśli. Założył najpierw sobie, a potem mi maskę tlenową. Zapiął sobie i mi pasy, a potem znów objął. Słyszałam płacz towarzyszki Cullena, szeptał jej coś na ucho. On nie miał maski, jego partnerka tak, troskliwie przytulał dziewczynę i szeptał jej coś do ucha z uśmiechem. Ona tylko kiwała głową. Uch, co za czułości. Jasne, Bella, po prostu jesteś zła, że Thomas cię tak nie traktuje w tej chwili.
Coś zaczęło szeleścić i piszczeć. Wyjrzałam za okno i aż mnie zmroziło, jeden z silników się dymił.
Z moich ust wydobył się krzyk, a po policzkach spłynęły mi łzy. Jeszcze nigdy się nie bałam tak jak teraz. Edward się odwrócił, a w jego spojrzeniu nie widziałam ani odrobiny wrogości. Patrzył się na mnie ze współczuciem i zmartwieniem. On również się bał. Posłałam mu zlęknione spojrzenie i... Nie wiem dlaczego, chciałam znaleźć się na miejscu jego towarzyszki. Patrzyliśmy tak na siebie przez chwile, potem on znów się odkręcił i pocieszał narzeczoną. Stewardessa ogłosiła, że musimy lądować. Że co kurwa?! Przecież jesteśmy nad wodą! Zerknęłam za okno z nadzieją i ujrzałam jakiś ląd, co pomogło mi się w jakimś stopniu uspokoić. Może jednak nie umrzemy? Ale co jeśli samolot wybuchnie zanim wylądujemy?!
Pozostaje jeszcze pytanie, gdzie my wylądujemy. Widziałam plażę, a poza tym to był gąszcz, las czy inne egzotyczne gówno. Rozbijemy się, to pewne. Oddychałam szybko i spazmatycznie. Łzy ciekły po moich policzkach. Chcę do domu. Zadrżałam i znów wyjrzałam przez okno, silnik nie dość, że się dymił to zaczęły się tlić iskry. Edward również przez nie wyjrzał, teraz i on założył maskę i ponownie zajął się swoją ukochaną. I uświadomiłam się czemu chciałabym być na jej miejscu, mimo że rudzielca nienawidzę. On daje jej poczucie bezpieczeństwa, a Thomas tak jakby, nie interesuje się mną.
A jeszcze kilka godzin temu, wydawało mi się, że jestem najszczęśliwszą kobietą na świecie. Teraz, miałam co do tego poważne wątpliwości. Przez miłość do Thomasa, obserwowałam świat różowymi okularami. Nadeszła pora spojrzeć prawdzie prosto w oczy. Thomas więcej uwagi poświęca swojej pracy niż mi. Nie jest idealny, tak jak myślałam. Idealizowałam go aż nazbyt. Mimo to, kocham go strasznie mocno.
W obliczu śmierci zdałam sobie sprawę z jego wad i uświadomił mi to człowiek, którego nienawidzę, uświadomił mi to swoich zachowaniem w stosunku do swojej partnerki. Chciałabym aby mój narzeczony mnie tak traktował, nie robi tego, ale wiem, że mnie kocha. Nie każdy jest uczuciowy i okazuje miłość na każdym kroku, jednak... W takiej sytuacji by się przydało, prawda? Nie wiadomo, czy przeżyjemy. Może ja zginę, a on nie. Może własnie na odwrót. Aż zapłakałam myśląc o tym, że mogłabym stracić ukochanego, nie ważne jakie ma wady, jest mój.
Traciliśmy prędkość coraz szybciej, silnik już się podpalił. Mój oddech był paniczny, słyszałam płacz innych osób, wszyscy byli przerażeni i wszyscy wiedzieli, że nie będzie dobrze.
Thomas wstał i gdzieś poszedł, mówiąc, że musi im pomóc. No jasne, praca. Ja to się już w ogóle nie liczę. Jak zawsze. Nie, teraz trochę przesadziłam. Podciągnęłam kolana pod brodę i owinęłam je ramionami. Kołysałam się w tył i przód, choć niepotrzebnie, bo samolot tak się trząsł, że kołysałam się nawet bez pomocy własnych mięśni. Cullen znów na mnie spojrzał. Najwyraźniej widział, że mój ukochany zajął się pracą zamiast mną.
Chciałam już, aby ten samolot wylądował na tej cholernej plaży. Nie wymagam przecież zbyt wiele! Chcę tylko przeżyć. Ja i wiele innych osób na pokładzie. Zamknęłam oczy i brałam głębokie wdechy. Mimo chaosu jaki panował wokół, słyszałam uderzanie swojego serca.
Spadaliśmy w dół, widziałam to, samolot wykrzywiał się pod dziwnym kontem. Raz widziałam morze, raz plażę, a potem niebo. Umrę tu. Thomas stał przy jakiejś kobiecie z dzieckiem i uspokajał je, pocieszał. Zapłakałam głośniej, troszczy się o obce osoby, bardziej niż o mnie. To boli, naprawdę. Nie wiedziałam, co ze sobą zrobić. Jestem za młoda, za tydzień mam mieć ślub! Nie mogę, to się nie może dziać na prawdę, to tylko zły sen, to musi być sen!
Znów zamknęłam oczy. Poczułam na ramieniu czyjąś dłoń. Otworzę oczy i to będzie Thomas. Powie mi, że dolecieliśmy już na miejsce, że jesteśmy już w Miami. Otworzyłam najpierw jedno oko, a potem drugie. Obok siebie zobaczyłam Cullena, który... Patrzył na mnie z troską.
-Bello, nie denerwuj się. - powiedział łagodnie, naprawdę starając się mnie uspokoić i byłam mu za to wdzięczna - Wszystko będzie dobrze. Zaraz wylądujemy, a oni naprawią samolot. - poczułam jednocześnie jakąś ulgę i zdenerwowanie. Wkurzyłam się, że facet, z którym darzę się nienawiścią, w niecałą minutę, potrafił mnie pocieszyć bardziej niż mój ukochany przez ten cały czas!
-Dziękuję. - zapłakałam cicho. Samolotem szarpnęło, a chłopak upadł. Pomogłam mu się podnieść. Rozciął sobie skroń, z jego rany sączyła się krew. Edward nawet tym się nie przejął, spojrzał tylko na miejsce, w którym siedziała Victoria.
-Wracaj do niej. - powiedziałam, uch, muszę sobie poradzić sama, przecież on ma tam swoją ukochaną. Moja miłość mnie olała, no cóż.
-Jakbyś czegoś potrzebowała, to powiedz. - kiwnęłam mu tylko głową, a on wrócił do swojej dziewczyny, która wytarła mu krew z sączącej się rany. Poczułam ukłucie zazdrości. Super! Wspaniale! Jeszcze niech tylko dojdą wątpliwości co do ślubu... Wtedy będzie najlepiej. Westchnęłam z bezradności. Thomas, kurwa, powinieneś się zająć mną, a nie osobami, których nie znasz!
Jednak mój narzeczony podchodził do wszystkich, uspokajał ich, pocieszał, a na mnie nawet nie patrzył. To bolało coraz bardziej. Nie, dramatyzuję. Thomas przecież niedługo do mnie przyjdzie i mocno mnie przytuli, powie kilka łagodzących słów.
Oczywiście znów się myliłam. Thomas zasiadł przy mnie dopiero wtedy, gdy był do tego zmuszony, bo już samolot obijał się o ląd. Lewe skrzydło odpadło, obijając się o drzewa. Szarpało nami niemiłosiernie. Czułam to, bo akurat moje siedzenie było po lewej stronie. Zerwała się blacha z dachu, a samolot uderzył w ziemię i brodził po niej, nie mogąc się zatrzymać. Słychać było krzycz, płacz i lament. Słowa Edwarda stały się takie nierealne, naprawią samolot? Ciekawe jak, zginiemy!
-Ojcze Nasz, któryś jest w Niebie... - szeptałam pod nosem, krztusząc się łzami i mając tę świadomość, że za kilka minut, moje życie dobiegnie końca.

___________________________________________________________

K: Hej, hej ho :) Z tej strony ja... Tudzież wampirek. Dobra, chyba każdy czytelnik moich blogów wie kim jestem, więc po co ja się co notkę przedstawiam? o.o Jest rozdział, bla bla bla. Jesteśmy z niego zadowolone <3 Btw. Bardzo dziękujemy za wszystkie nominacje, jakie nam daliście :* 
N: Dołączam się do podziękować wampirka. Bardzo nam miło, że nas nominowano no i tak dalej. Sądzę, że rozdział nam wyszedł :) Pisało się go zadziwiająco szybko, co nie Kinia? A ja mam taką uwagę małą... Jeżeli ktoś chce zareklamować swoje blogi to w zakładce SPAM, a nie pod rozdziałami :)

I jeszcze powiadomienie od nas. Założyliśmy bloga, dla każdego fana zmierzchu. Chcecie wiedzieć o co chodzi? Wejdźcie i przeczytajcie notkę powitalną i regulamin!
https://twilightnators.blogspot.com/



Pozdrawiamy, 
kochamy, 
Wampirek i 
s.w.e.e.t.n.e.s.s.

8 komentarzy:

  1. Bardzo fajny rozdział ! Czekam na kolejny !
    Buziaki Selinka :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział ! Edward pokazał trochę swojej troski i bardzo mi się podobało ;p
    Biedni ;/
    Już nie mogę się doczekać kontynuacji :D

    OdpowiedzUsuń
  3. super nn :) już czekam na następny :) buziaki i do nn ;***

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochane dziewczyny :) Rozdział megaaaa zarąbisty !!!!!! Bardzo mi się spodobał <3
    Tak szczerze to nie mogłam się doczekać kiedy będzie nowy nn u was na blogu<3
    Rozdział jest świetny! Prześwietny! Nic dodać nic ująć :D Edzio WKRACZA DO AKCJI Z ODROBINĄ SERCA.
    Podoba mi się baaaaardzo! :))
    Czekam na kolejny i BŁAGAM dodaj go szybko! :D

    Pozdrawiam gorąco :**Niech wena będzie z WAMI !

    OdpowiedzUsuń
  5. Hohoho! Wiedziałam, że Thomas to CHAM i ŚWINIA! Oby zginął marnie. Nie żałowałabym go ani trochę!
    Czak N. też tak twierdzi. Ja to wiem. Chętnie zasadziłby mu z półobrotu i bajbaj maszkaro! Znacz się: bajbaj Thomasku! Ale na jedno wychodzi XD
    jeeeeej, nie spodziewałam się, że Edi pocieszy swego najgorszego wroga! Duży plus dla niego! Good boy!
    Biedna Bells nie wytrzyma nerwowo. Miało być tak pięknie, a tu D U P A! Katastrofa lotnicza.
    Rozdziałek BOOOOSKI! Jak zawsze :D Nigdy się nie rozczaruję, wchodząc na wasze blogi, dziewczyny... No, chyba że brak rozdziału... Przez pół roku... Wampajerze... Dobra, już nie wypominam. Po prostu to było dla mnie straszne!
    Kocham Was!!!! :D
    Czekam na NN!
    NIech wena Was nie opuszcza aż do śmierci!
    Buziaki :*

    Ps. Zapraszam do sb na NN! ^^ inna-bellaswan.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  6. Komentuje pierwszy raz od początku.
    Rozdział wspaniały cudowny po prostu zajebisty
    Macie talent i fajny pomysł to się liczy :D
    Pozdrawiam
    Alice
    Przy okazji zapraszam na mojego bloga
    http://wielkich-zmian-nadszegl-czas.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Fany blog, przeczytałam i wszystko i będę czytać dalej. :)
    Zapraszam do siebie. http://julajot.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie spodziewałam się tego po Edwardzie. Myślałam, że skoro się tak bardzo nienawidzą to on będzie się cieszył, że nie ma jej kto pocieszyć. Ale tutaj takie wooow. :D Nie lubię Thomasa =( Jak on może tak zostawić Bellę, aby się zamartwiała, a on zajmuje się kimś innym? ;c jak ja nie lubię takich ludzi. Teraz czekam tylko na rozbicie się samolotu i sceny Belli i Edwarda :3
    Weny dziewczyny ;**

    OdpowiedzUsuń

Mrs. Punk