poniedziałek, 5 stycznia 2015

11. "Gdy wszystko się wyjaśnia"

*Bella*

Zamruczałam cicho, gdy Edward leniwie całował moje nagie ramię. Nadal mieliśmy przyśpieszone oddechy, a mi wirowało w głowie. Czułam się zrelaksowana, a moje ciało w końcu odpoczęło i porzuciło ciągły stres. Zatraciłam się w nim i w uczuciu do niego. Nie ma co dalej ukrywać, prawda? Kocham go, kocham tego człowieka i nic tego nie zmieni. 
Pogłaskałam jego nagie ramię. Zadrżał delikatnie, a ja się uśmiechnęłam. Owinęłam swoje ciało wokół jego. Był taki miękki i ciepły. Pocałowałam go, a on zamlaskał. Zaczęłam się śmiać. 
- Przestań mlaskać, fuj! - przygryzłam jego dolną wargę. Wie, że nienawidzę mlaskania!
Zaśmiał się cicho i pocałował mnie w nos.
- A może ja lubię sobie mlaskać? - mruknął, układając głowę na moich piersiach i uśmiechnął się leniwie - Jak tutaaaaaj wygodnie - głaskał dłonią moje biodro - Nie chce mi się tam wracać - odezwał się po kilku sekundach - Chcę być z tobą. Już cały czas. I z nikim innym.
- Cieszę się, że to mówisz - przeczesałam jego włosy. - Dobrze wiesz, że musimy tam wrócić, skarbie - westchnęłam.
- Wiem, wiem, Bello, ale nie chcę tego. Nie wiem też, co mam zrobić z Victorią - wziął głęboki oddech.
- Kochasz ją - szepnęłam. Spojrzałam na niego, znieruchomiał. A potem westchnął ciężko i pokręcił głową. Odsunął się nieco. I ja przestałam się poruszać, a nawet oddychać. W pewien sposób, jego zachowanie wzbudziło moją czujność. Czy jego ruda narzeczona mi zagrażała? Pewnie, że tak. To ona jest jego narzeczoną.
- Kocham - szepnął, patrząc mi w oczy, Spuściłam głowę, czując łzy w oczach. Zaczęłam płytko oddychać, czując niesamowity ból w klatce piersiowej. Właśnie się z nim kochałam. Przed pięcioma sekundami byłam szczęśliwa, a teraz czuję się tak jakby ktoś wyrwał serce z mojego ciała, rozdeptał je i na nowo wsadził. To nie fair. Dostałam lizaka, powąchałam i ktoś mi go zabrał.
- Rozumiem - szepnęłam, starając się odgonić łzy. Nadaremnie. Spłynęły po moich policzkach. Jestem żałosna. Przecież od samego początku wiedziałam, że on ją kocha. A mimo to... dałam się ponieść marzeniom.
- Bella, nie... - słyszałam w jego głosie... co? Przerażenie? Uniósł moją brodę i kciukami starł słone krople - Kocham Victorię, nie będę cię okłamywał. Ale ciebie kocham bardziej - pochylił się, aby złożyć na moich wargach delikatny pocałunek - Nie płacz, błagam. Nie chcę abyś przeze mnie płakała. Kocham cię Isabello Swan. Możesz być tego pewna.
Wtuliłam się w niego, chowając twarz w jego szyi i rozpłakałam się jeszcze bardziej. Czemu on mi tak robi? Tak nie można? Wdychałam jego słodki zapach, próbując się uspokoić, ale nie za bardzo to działało, nie tym razem. Nie chcę go znów stracić, dopiero co go odzyskałam po tylu latach w nienawiści, udawanej nienawiści.
Gdybym nie wmówiła sobie, że go nie potrzebuję, nie dałabym rady. Cholernie go potrzebowałam, dlatego uważałam, że tak nie jest. Była to pewna linia obrony. Uwierzyłam w to, że Edward jest moim wrogiem, by bronić samą siebie. Na tej wyspie to zniknęło, ponieważ poczułam się zagrożona i tylko on mógł sprawić, aby było inaczej. On był bezpieczny. On jest moim bezpieczeństwem.

Leżałam na plaży, z dala on innych. Edward rozmawiał z Victorią. Oboje postanowiliśmy, że nie chcemy robić scen rozłąki tutaj, wśród ludzi, którzy mają swoje zmartwienia i niepotrzebne im cudze dramaty.
Odwróciłam się, by spojrzeć na ukochanego. Siedział, a Vicky się do niego przytulała. Westchnęłam i pokręciłam głową, znów wpatrując się w ocean. Thomas nawet się mną nie zainteresował, ale teraz już mnie to nie obchodziło. Ta cała katastrofa ma swoje dobre plusy. Odzyskałam Edwarda, przekonałam się jaki naprawdę jest mój narzeczony. Ale przez jakiś czas muszę się Rudym dzielić. Wiem, że mnie kocha. Kiedy tylko się stąd wydostaniemy, będziemy razem. On zostawi Victorię, ja zostawię Thomasa. Prawda? Zamknęłam oczy i podciągnęłam kolana.
Nie ma innego wyjścia. Teraz, kiedy odzyskałam Edwarda, kiedy wszystko sobie wyjaśniliśmy, nie wyobrażam sobie, że mogę żyć u boku kogoś innego, bez mojego ukochanego. Samo wyobrażanie sobie takiego życia, w którym Edward jest mężem tej suki, sprawia mi ból. Zamknęłam oczy i wzięłam głęboki wdech.
Nie ma co się zadręczać. Ja i Edward będziemy razem. Innej opcji nie ma. Znów spojrzałam na ukochanego i nasze spojrzenia się spotkały.
- Kocham cię - powiedziałam bezgłośnie, a on odpowiedział mi tym samym. Nie mogłam powstrzymać lekkiego uśmiechu. Chciałam, żeby już był wieczór. Bo wtedy znów będziemy razem.
Usiadłam, słysząc cichy charkot. Rozejrzałam się i znieruchomiałam. Na niebie pojawiły się dwa helikoptery, które zmierzały tu! Wstałam i spojrzałam w górę. Ludzie na plaży, stanęli pod drzewami, aby maszyny mogły wylądować. Zasłoniłam oczy, bo wiatr powodował, że piach wirował na całej powierzchni plaży. W końcu wszystko ucichło i zgasły silniki.
Odwróciłam się i spojrzałam na Edwarda. Uśmiechnęłam się szeroko. Jesteśmy uratowani! Podparłam się o drzewo. Ugryzienie nadal bolało, wiedziałam, że po powrocie czeka mnie wizyta u lekarza.
Thomas nadal mnie ignorował, ale teraz to nie bolało. Najważniejsze było, że odzyskałam Edwarda i jego miłość do mnie. Kiedy tylko wrócimy, ze swoim narzeczonym nie chcę mieć nic wspólnego. Ciekawe tylko jak Victoria zareaguje na wieść o tym, że nie zostanie panią Cullen, a jej narzeczony jest mój.
- Wszystko w porządku? - podskoczyłam, słysząc głos ukochanego - Zbladłaś.
- Nic mi nie jest - posłałam mu uspokajający uśmiech - Boli tylko ugryzienie.
Kiwnął głową i objął mnie w pasie. Byłam mu wdzięczna, bo ból naprawdę stawał się dokuczliwy. Po godzinie niektórzy byli już w helikopterach. Reszta została jeszcze na wyspie, bo wszyscy się nie zmieścili. Siedziałam koło Edwarda, ale to nie ja do niego się przytulałam, tylko Victoria. Thomas był jednym z tych, który został, by zaopiekować się innymi. Nawet się mną nie przejął. Nieważne.
Spojrzałam na Edwarda. Victoria szeptała mu coś do ucha, wolną ręką głaszcząc go po policzku. Przypomniały mi się ich igraszki w samolocie, przed wypadkiem. Wzdrygnęłam się.
Odwróciłam głowę. Chociaż wiedziałam, że mnie kocha, bolało mnie to, że ona go dotyka. Kiedy startowaliśmy, zacisnęłam pięści na fotelu. Wcześniej nie bałam się latać samolotem, ale jestem pewna, że ten raz jest moim ostatnim. Nigdy więcej. Poczułam ciepłą dłoń na swojej. Spojrzałam w dół, a potem w górę, na Edwarda. Victoria siedziała naburmuszona z opaską na oczach. Uśmiechnęłam się i ścisnęłam rękę Edwarda. Jego dotyk, nawet taki niewielki, działał na mnie uspokajająco.
Nikt nie zwracał na nas uwagi. Oparłam się i zamknęłam oczy. Edward masował moją dłoń kciukiem. Czułam, że przesunął się bardziej w moją stroną. Szarpnęło nami delikatnie, a ja wylądowałam w jego ramionach.
- W porządku? - zapytał, ściskając mnie mocno.
- Jasne, dzięki - kiwnęłam głową. Spojrzałam na Victorie.
Oups.
Obserwowała nas z zaciśniętymi ustami. Miałam ochotę się zaśmiać, ale tu było jeszcze tłoczniej niż na plaży i darowałam sobie. Chrząknęłam cicho i się odsunęłam. Nie chciałam aby robiła Edwardowi sceny w tej chwili. I tak będzie musiał jej powiedzieć o nas, ale możemy zaczekać z tym do momentu, kiedy bezpiecznie wylądujemy. Puściłam też dłoń ukochanego, aby tej suce nie dawać pretekstów. Już się nie mogłam doczekać aż wrócimy do domu, Edward rzuci Victorię, ja Thomasa i będziemy razem. Teraz nie możemy pozwolić aby cokolwiek i ktokolwiek między nami coś zepsuł. 

Wylądowaliśmy jakiś czas później. Nie wiedziałam dokładnie ile minęło. Wyszliśmy z maszyn, na lotnisku było pogotowie. Uśmiechnęłam się widząc zabudowania i innych ludzi. Wróciliśmy do domu. 
Podszedł do mnie jeden z lekarzy i zapytał, czy coś mi dolega. Przypomniałam sobie o pająku, ale pokręciłam przecząco głową. 
- Wszystko dobrze, panie doktorze - oznajmiłam, troszeczkę przy tym kłamiąc. 
Nagle obok mnie znalazł się Edward. Położył mi dłoń na ramieniu, a drugą, wolną ręką podwinął moją koszulkę. Ugryzienie nadal było widoczne. Wypukłe, zaczerwienione i bolące. 
- Coś ją ugryzło, jakiś większy pająk - oznajmił ukochany. I tym sposobem zamiast do domu, trafiłam do szpitala.
Edward był ciągle przy mnie. Nie wiem jak wytłumaczył to Victorii, ale niezbyt mnie to interesowało. Ważne, że ukochany był ze mną. A już szczególnie byłam mu za to wdzięczna, kiedy dawali mi jakiś zastrzyk, bo ja nienawidzę igieł i on doskonale o tym wiedział.
- Jeszcze dziś powiem o nas Victorii - szepnął, składając na moich ustach lekki pocałunek - A ty Thomasowi. I będziemy razem - przesunął knykciami po moim policzku - Kocham cię, Swan.
- Wiem, Cullen - przekręciłam głowę i pocałowałam jego nadgarstek.
Godzinę później, na szczęście, mogłam wyjść ze szpitala. Przepisali mi jakąś maść. Nie mogłam wykupić recepty od razu, bo nie miałam przy sobie pieniędzy. Edward też nie. Większość rzeczy została na wyspie. Jednak nie były to jakieś wielkie straty. Tyle tylko, że będzie trzeba wyrabiać wszystkie dokumenty na nowo, co może być męczące.

Thomas wszedł do mieszkania. Był już późny wieczór, a on dopiero wrócił z wyspy. Edward był z Victorią. Musieliśmy szczerze porozmawiać z naszymi fałszywymi, drugimi połówkami.
- Hej - podszedł do mnie i chciał mnie pocałować. Odsunęłam się szybko, a on uniósł brew.
Dziwne, jak on może się zastanawiać, czemu mu odmawiam? Myśli, że wrócił i wszystko będzie dobrze. Nie po tym jak nie zainteresował się mną, gdy się bałam, cierpiałam. Nie po tym jak odzyskałam Edwarda.
- Co jest? - zapytał.
- Jesteś śmieszny - parsknęłam. - Przez cały czas miałeś mnie gdzieś, a teraz chcesz się całować? To koniec, Thomas, przepraszam - zdjęłam pierścionek z palca i mu go oddałam. - Nie będzie żadnego ślubu.
Poszłam do sypialni, miałam już tam swoje rzeczy, które zostały w domu. Wzięłam torbę na ramię. Musiałam się wynieść, bo to był jego dom.
_______________________________________________
Natalia: Hej! :) W końcu się sprężyłyśmy i notkę napisałyśmy. Nie da się też ukryć, że blog zostanie zakończony szybciej niż miałyśmy to w planach, ale na to niestety nic już nie poradzimy :) Ale o to się nie martwcie, będzie kolejny blog, którego autorkami będą s.w.e.e.t.n.e.s.s i CM Pattzy! :) To ja tyle :3 Trochę późno, ale ten... Szczęśliwego Nowego Roku!!! 
 Kinga: Joł. Ja wyjaśnię, czemu zostanie zakończony wcześniej. Powód jest taki, że nie wyszedł nam tak jak powinien. Historia jest okej, ale stać nas na coś lepszego i my tego od siebie wymagamy. Mamy już pomysł na nowe opowiadanie. Wydaje mi się, że jest fajny i Was zaciekawi. Teraz rozdziały będą pojawiać się częściej, aby jak najszybciej dobiec do epilożka. Pozdrawiam Was gorąco <3 

6 komentarzy:

  1. Hejj :*
    Świetny rozdział! Bardzo się cieszę, że wszystko się dobrze kończy.
    Jeżeli macie pomysł na nową historię, to świetnie. Na pewno przeczytam! :D
    Sama założyłam wczoraj kolejnego bloga, na który serdecznie zapraszam:
    http://znak-zaglady.blogspot.com/
    Pozdrawiam, całuję i życzę weny :*
    alicecullen1920

    OdpowiedzUsuń
  2. Kolejny świetny rozdział. Jestem dumna z Belli, że tak szybko uporała się z Thomasem. Szczerze się z tego cieszę. Mogła go jeszcze pożegnalnie pobić, na co bym w ogóle nie narzekała, ale nie zawsze dostajemy to, co chcemy i trzeba się do tego przyzwyczaić.
    Co do nowego bloga... o Boże tak! Tak, tak, tak!!! Nie mogę się doczekać nowej historii, wierzę, że będzie równie świetna jak i poprzednie.
    Czekam na kolejne rozdziały z niecierpliwością.
    Pozdrawiam.
    Lina

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział świetny.
    Zastanawiałam się, kiedy w końcu już ktoś ich znajdzie, ale w sumie nie kazałyście nam czekać na ten moment... Wbrew pozorom jedenaście rozdziałów to nie tak dużo, przynajmniej dla mnie.
    I się Victoria zdziwiła, kiedy jak lecieli helikopterem Edward trzymał Bellę za rękę. W końcu niby dawniej najwięksi wrogowie, a teraz... Coś czuję, że gdyby mogła, to zrobiłaby niezłą awanturę... Ale nie chciała się ośmieszać przy tych wszystkich ludziach.
    No i nareszcie zaczęli robić coś ze swoim życiem. I dobrze, że Bella zrywa z tym swoim narzeczonym. Facet, który ignoruje swoją dziewczynę w momencie, która ta potrzebuje jego i jego pomocy to nie facet i tyle! Swoim zachowaniem udowodnił tylko, że jest dupkiem. I tyle w temacie.
    Ciekawa jestem, jak Victoria zareaguje na wieść, że ze ślubu nici.
    Szkoda, że niedługo ta historia się skończy :( Ale w końcu będzie następna waszego autorstwa :) Już na nią czekam. No i na nowe rozdziały tutaj także ^^
    Pozdrawiam i do napisania,
    lilka24

    OdpowiedzUsuń
  4. Świeeeeeeeetny!
    No szybko tak szybko, coś wyczuwam koniec za niedługo :(
    ale ważne, że jest też pomysł na nowego bloga :D
    Weny dla Was! :*

    OdpowiedzUsuń
  5. OMG :) I love it soooooo much! <3 It story is Great !!!!!!!!!! Brilliant! Nic dodać nic ująć :) czekam na kolejne rozdziały dziewczyny :) Pozdrawiam i życzę wem weny :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział mega, mega zajebisty!
    Jak ja się cieszę, że Bella w końcu zerwała z tym dupkiem. Mam jednak takie złe przeczucie, że Edward jednak nie dotrzyma obietnicy, albo coś pójdzie nie tak. Kurcze, nie wiem czemu, ale właśnie tak myślę.
    Piszcie szybciutko NN nie mogę się już dosczekać dalszej części ;3
    Także dużo weny dziewczyny ;)
    Pozdrawiam i do NN

    OdpowiedzUsuń

Mrs. Punk