niedziela, 29 czerwca 2014

07. "Zapominamy o sobie"

*Bella*

Edward chyba dobrze wiedział jak się czułam, skoro do mnie przyszedł. Pewnie, że wiedział. Zna mnie doskonale. I trochę czasu pewnie zajęło mu dojście do tego, ale w końcu zrozumiał, że ta gówniana sytuacja to za dużo - nawet jak dla mnie, suki Swan. Jestem tu sama, James mnie olewa bo dba o dobro innych. Gdy wrócił i położył się na piasku, usiadłam obok niego, ale on kazał mi spływać. Był wykończony, rozumiem, ale ja też jestem. Rozmowa z Cullenem nieco mi pomogła, jego dotyk, po prostu troska i wsparcie. Bardzo często zastanawiałam się czemu mnie znienawidził, czemu tak odszedł. Teraz wpatrywał się we mnie, a jego zielone oczy były we mnie wpatrzone, przeszywały mnie na wskroś. 
- Czemu odszedłeś, Edwardzie? - zapytałam cicho, w końcu odważyłam się o to zapytać.
Wyczułam jak jego umięśnione ciało się napina. Odwrócił szybko wzrok i po raz kolejny wwiercił go w morze. Wziął głęboki wdech nadymając policzki, a potem powoli wypuścił powietrze. Potrząsnął głową i włosy opadły mu na czoło. Przygryzłam wargę. To było silniejsze. Wyciągnęłam dłoń i odgarnęłam mu włosy, za co zostałam obdarowana lekkim uśmiechem.
- To było głupie Bello. - powiedział cicho. Przez chwile zastanawiałam się czy chodzi mu o odgarnianie włosów, ale jego mina powiedziała mi, że się mylę. - Byłem młody, a zarazem głupi. Uwierzyłem w coś w co stanowczo nie powinienem. - powiedział, a ja tak naprawdę nadal nic nie rozumiałam.
- To jakiś szyfr, nie możesz po prostu mi powiedzieć? - położyłam obie dłonie na jego torsie. Jak zwykle wyglądałam przy nim jak dziecko. Sięgałam mu ledwie do ramienia. Nakrył moje dłonie swoimi i zamknął oczy, a gdy je otworzył widziałam w nich udrękę. Obwiniał o coś siebie, znam go na tyle, aby to wiedzieć.
- Pamiętasz imprezę u Alexy'ego? - zapytał. Pogłaskał wierzchem dłoni mój policzek, a ja mimowolnie przesunęłam twarz ku niemu.
- Pamiętam. - kiwnęłam głową. - To ostatnia impreza, jakiekolwiek wyjście, gdzie byliśmy razem.
Zacisnął wargi.
- Przez moją głupotę. - skrzywił się i oparł czołem o moje ramie. Położyłam mu dłoń na karku, masując go i drapiąc. Usłyszałam cichy pomruk, co wywołało mój uśmiech. - Dzień po... po tej imprezie... - mówił cicho i musiałam się pochylić, aby go wyraźniej słyszeć. - Nawet nie wiesz jak bardzo żałuję tego, że w to wszystko uwierzyłem. - jęknął i niespodziewanie wziął mnie w ramiona. Poddałam mu się, mocno w niego wtulając. Tak dobrze, znów być w jego silnych ramionach.
- W co uwierzyłeś Edwardzie? - zapytałam szeptem, kładąc mu głowę na torsie. - Dlaczego nie możesz mi tego powiedzieć od razu, tylko owijasz w bawełnę?
- Bo nie wiem jak ci to powiedzieć, Bell. - pokręcił głową, mocniej mnie do siebie przyciągając. - Byłem takim idiotą, mogłem do ciebie pójść, zapytać się, porozmawiać. Cokolwiek! Ale nie, ja im uwierzyłem, tak po prostu zaprzepaściłem wszystko, co było między nami. Całą naszą przyjaźń. - nie wiem, czy on mówił to mi, czy sam sobie wszystko wyrzucał. Możliwe, że jedno i drugie. Tyle czasu dusił to w sobie, tyle czasu żyliśmy w nienawiści do siebie, gdy tak naprawdę... Ta nienawiść była ułudą fałszywości.
- Powiedz, najnormalniej w świecie. - pogłaskałam go po policzku, czułam pod opuszkami lekki zarost.
Wziął głęboki wdech, nie wiem który już raz. Zacisnął powieki.
- Wszyscy twierdzili, że na tamtej imprezie cię zaliczyli. Nie chciałem im wierzyć, wiedziałem, że nie jesteś taka, ale... oni mieli nagrania. Tamta dziewczyna... wyglądała zupełnie jak ty. Nie wiem jak mogłem być tak głupi i uwierzyć im mimo tego filmu. Przecież znałem cię lepiej niż ktokolwiek inny. Tak bardzo cię przepraszam Bello! Żałuję, że im uwierzyłem, nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego jak bardzo. - jego ramiona zacisnęły się wokół mnie jeszcze bardziej, a ja... ja nie wiedziałam jak mam zareagować. - Wiem, że jest już za późno, abym mógł naprawić to wszystko. Wiem, że jestem ostatnim skurwielem i mi tego nie wybaczysz. - było mu naprawdę przykro i wiedziałam, że żałował. Westchnęłam i pokręciłam głową. Przecież mnie znał... Byłam wtedy dziewicą. Przed i po imprezie.
- Jesteś całkiem miłym skurwielem. - szepnęłam. - Jedynym facetem, który mógł mnie mieć w tamtym czasie byłeś tylko ty, Edwardzie. - przyznałam. Teraz już jest po fakcie. Może się dowiedzieć, że się w nim podkochiwałam, prawda? Co to zmieni? Edward był dla mnie najważniejszy, był moim bratem. Do czasu. Któregoś dnia odkryłam, że mi się podoba, nie jak brat. Jak mężczyzna. Ale nigdy nie miałam odwagi mu o tym powiedzieć, myślałam, że to uczucie zniknie. Pewnie by nie znikło, ale tego nie wiem na pewno. Po tej imprezie wszystko się popsuło, a teraz w końcu wiem czemu.
Otworzył oczy. Widziałam w nich ból, żal... Same negatywne uczucia od których ścisnęło mi się serce. Byłam całkowicie pewna, że nie kłamał. Był dobrym kłamcą, ale mnie nie umiał okłamać nigdy. A ja jego. Tak już mieliśmy. Przyjrzał mi się uważniej.
- Wszystko spierdoliłem. - jęknął przytykając swoje czoło do mojego. Czułam na twarzy jego oddech. - Nawet nie wiesz jak bardzo chciałbym cofnąć czas Bello. Może nie zraniłoby mnie to tak bardzo, gdyby... gdyby nie fakt, że byłem w tobie zakochany. - wyrzucił. Serce zabiło mi dwa razy mocniej niż powinno. Pogłaskałam go po policzku, a potem wplotłam dłoń w jego włosy.
- Ja też cię kochałam, Edwardzie. Gdyby nie to, że odszedłeś... Być może kiedyś bylibyśmy razem... Może nawet do dziś. - uśmiechnęłam się lekko. I to o mnie by się tak troszczył, nie o tą rudą. - Ale stało się. - szepnęłam smutno. - Znalazłeś kobietę, którą pokochałeś i jesteś z nią szczęśliwy... - westchnęłam. A ja co? Ja mam Thomasa, który ma mnie gdzieś i bardziej obchodzą go inni.
- Tak. - wyszeptał. Jego ciało lekko zadrżało. - Ale ona i tak nie zna mnie tak dobrze jak ty. - próbował się zmusić do uśmiechu, ale mu to nie wyszło. - Tylko ty znasz Te miejsca na moim ciele. Chyba, że już ich zapomniałaś.
Zachichotałam cicho. Jak dobrze go odzyskać. Bo właśnie go odzyskałam, prawda? Czy jutro będziemy tak jak dawniej udawać, że się nienawidzimy? Nie zniosłabym tego... Nie, na pewno tak nie będzie, nie może. Nie pozwoliłabym już na to. Pchnęłam go na piasek, a on domyślając się usiadł. Ja usiadłam za nim, pochylił się do tyłu, aby na mnie pół leżeć, a ja zaczęłam masować jego kark i ramiona. Był zmęczony, można było to wyczuć. Każdy z nas był chyba zmęczony, a Edward również pomagał wcześniej innym.
- Te miejsca? - zapytałam, nadal go masując.
Skinął ledwie zauważalnie głową, wydając z siebie ciche pomruki. Pocałowałam go we włosy.
- Właśnie te. - szepnął. - Brakowało mi twojego masażu. Brakowało mi ciebie. - objęłam go ramionami na chwile przerywając masaż.
- Mnie ciebie też, Edwardzie. Powiedz mi... Czy teraz będziemy przyjaciółmi, czy jutro znów będziemy do siebie wrogo nastawieni? - musiałam to wiedzieć. Musiałam to usłyszeć od niego.
- Nie chcę abyśmy znów udawali wrogów. - po jego głosie wywnioskowałam, że zaraz zaśnie. Uśmiechnęłam się po raz kolejny tego wieczoru. Dziś pierwszy raz uśmiechnęłam się na tej wyspie, szczerze uśmiechnęłam. Oddech Edwarda wyrównał się i wiedziałam już, że zasnął. Odsunęłam się i pocałowałam go w policzek, szybko pobiegłam do samolotu i weszłam do kadłuba. Wzięłam jakieś poduszki, które ocalały i nikt ich jeszcze nie wziął, a do tego koc. Wieczorami robi się tu chłodno, szczególnie blisko morza na plaży. Wróciłam do Edwarda. Podłożyłam mu pod głowę poduszkę, przeczesywałam jego włosy. Miał pełno piasku. Po dłuższym czasie wstałam i rozebrałam się do bielizny. Czułam się... brudna, więc weszłam po pas do morza.
Przez chwile stałam wpatrując się jak zaczarowana w pełny księżyc. Woda była ciepła, więc zrobiłam kilka kroków do przodu przez co wytworzyły się niewielkie fale, które uderzyły o moje ciało. Teraz nie żałuję, że ten cholerny samolot się rozbił. Nawet się cieszę. Odzyskałam swojego najlepszego przyjaciela. I przekonałam się jaki jest mężczyzna, który niedługo zostanie moim mężem. Chcę aby tak się stało? Westchnęłam pod nosem. Nie byłam tego do końca pewna. A co jeżeli całe nasze życie ma tak wyglądać? Że praca ważniejsza ode mnie? Zerknęłam przez ramie, na śpiącego Edwarda. Ruda suka ma szczęście. Nie ma co się oszukiwać, ma wielkie szczęście, że jest tu z Edwardem. Stałam tak... Sama nie wiem ile, ale w końcu poczułam uścisk silnych ramion wokół siebie. Od razu wiedziałam, że to Edward. Położył mi brodę na ramieniu i głaskał bok mojego ciała.
- Przyjemnie. - szepnął. - Można się nieco odświeżyć.
- Tak. - kiwnęłam głową. - Księżyc w pełni. Jest piękny, prawda? - zapytałam szeptem, odwróciłam się do niego. Wpatrywał mi się uparcie w oczy, jakby chciał z nich coś wyczytać.
- Piękny. - powiedział w końcu, nieco niższym głosem. - Tak jak ty. - czułam jak moje policzki zalewa fala czerwoności. Przygryzłam wargę zakłopotana.
- Em... Dziękuje. - szepnęłam. Nie mogłam mu uciec wzrokiem. Wpatrywałam się w niego jak zahipnotyzowana. Objęłam go ramionami w pasie. Zastanawiałam się co zrobi. W filmach zazwyczaj takie momenty kończą się pocałunkami. A jak będzie w naszym przypadku? Nasze oddechy nieco przyśpieszyły.
- Nie masz za co dziękować. - uniósł dłoń i zgarnął mi zabłąkany kosmyk włosów za ucho. Ale to nie film, wkradła się myśl do mojej głowy. Fakt, nie. Ale może jednak... A co z Jamesem? On ma Victorię, na pewno mnie nie... Ale może? Kto zabroni marzyć? Nikt. Nikt. 
Wtuliłam twarz w jego dłoń, przybliżyłam się do niego, a on nieco się pochylił. Nagle się zaśmiał... No... Co jest?
- To było tak słodkie, że mam dość. - błysnął zębami groźnie i po prostu wpił się w moje usta.
- Za dużo filmów. - wymruczałam między pocałunkami.
- Mhm. - zassał moją dolną wargę i wplótł dłoń w moje włosy, ciągnąc nieco za nie. Zadrżałam i przyległam do niego. Po prostu cieszyłam się tą chwilą. Teraz nie obchodziło mnie nic. James, jego suka. Nie było nic oprócz mnie i Jego.
Uchyliłam usta aby zaczerpnąć powietrza, co on natychmiast wykorzystał, wsuwając swój język między moje wargi. Boże, całował cudownie. Dobrze, że mnie trzymał, bo nogi miałam jak z waty. Nasze języki splotły się ze sobą, walcząc o dominację. Boże, czy każda dziewczyna tak się przy nim czuła gdy ją całował? Nie myśl za dużo, upomniałam się w myślach i odsunęłam wszystko na dalszy plan. Mam 25 lat, a czuję się jak nastolatka. Przyjemny dreszcz przebiegł mi po kręgosłupie.
Odsunęliśmy się od siebie dopiero, gdy zabrakło nam tlenu. Wtuliłam się w Edwarda, czołem opierając o jego pierś. Wziął mnie na ręce i zaniósł na brzeg.
- Niedługo zrobi się chłodno, musimy wyschnąć. - usiadł na kocu, ze mną na kolanach. Drugim kocem nas okrył. Miałam nadal nieco przyśpieszony oddech.
- To z zimna, czy tak dobrze całuję? - zapytał widocznie rozbawiony, za co dałam mu sójkę w bok.
- Dupek. - skwitowałam i zaśmiałam się. - Dobrze całujesz. - wywróciłam oczami, na wielki durny uśmiech, powstały na jego twarzy po moich słowach.
Widziałam, że chce coś powiedzieć, ale się powstrzymał. Już miałam zapytać o co chodziło, lecz swoimi wargami napierającymi na moje, odwrócił moją uwagę. Przekręciłam się tak, że siedziałam na jego kolanach okrakiem. Położył się, a ja teraz leżałam na nim. Ta pozycja była... podniecająca. Moje włosy utworzyły wachlarz wokół naszych głów. Zaśmiałam się cicho. Edward spojrzał na mnie podejrzliwie.
- Co cię bawi Swan? - skubnął żartobliwie moja wargę.
- My. - znów zachichotałam. - Mam wrażenie, że jesteśmy nastolatkami, którzy ukrywają się przed rodzicami.
- Coś w tym jest, ale łatwo się schować na tej wyspie. - usiadł i przytulił mnie, a ja położyłam głowę na jego ramieniu. Całował je delikatnie. - Lubisz takie romantyczne gówna, prawda Swan?
- Lubię. - potwierdziłam szeptem, głaskałam go po karku.
- To czemu jesteś z tym skurwielem? - podniósł głowę i spojrzał mi w oczy. - Bello, on zachowuje się karygodnie! Nie dość, że jest złamasem to jeszcze się tobą nie interesuje. Gdzie ty byłaś przerażona, on przejmował się innymi! - krzyknął, wziął wdech i mówił dalej. - Nawet nie zapytał, czy z tobą wszystko w porządku! Mam, kurwa, wielką ochotę go zabić! Gdyby coś ci się stało! - przycisnął mnie mocno do siebie.
Zadrgała mi warga. On ma racje. Wtuliłam twarz w jego szyję.
- Ale mam tu ciebie. - szepnęłam, a moje wargi ocierały się o jego skórę. - Ty byś nie pozwolił, aby stała mi się krzywda. Nawet gdybyśmy nadal byli pokłóceni.
- A gdyby mnie nie było na tej wyspie? Byłabyś tu sama, a ten skurwiel miałby cię gdzieś, tak jak teraz. - pokręcił głową. Widziałam w jego oczach gniew. - Nie rozumiem jak możesz brać ślub z tym kutasem. Przecież z nim nigdy nie będziesz szczęśliwa! Chcesz, aby zawsze praca była na pierwszym miejscu?! I obce osoby? Naprawdę takiego życia pragniesz Bello?
- Nie, wiesz że nie. - przyznałam. - Victoria jest szczęściarą. - szepnęłam, nie wiem czy to usłyszał. Możliwe. Ale taka jest prawda. Jest cholernie szczęśliwa, z nim. Ten pocałunek. Ciekawe czy to coś dla niego znaczyło, czy to po prostu był zwykły pocałunek? Wiem, że kocha Victorię i sam to mi powiedział, ten całus pewnie wyrażał naszą tęsknotę. Nigdy więcej się nie powtórzy. Nie mogę mu niszczyć życia nagłym powrotem, on jest zajęty. Jego dziewczyna go kocha, bez względu na to jaką jest rudą suką.
- Gdyby nie mogła głupota, być może dziś ty byś była na jej miejscu. - skrzywił się i znów widziałam grymas bólu na jego twarzy. - Mam tendencje do psucia wszystkiego. - jęknął całując mnie w szyje. - Naprawdę bardzo cię...
- Ćśś... - przyłożyłam mu palec wskazujący do ust i pokręciłam głową. - Edwardzie, przestań już. - szepnęłam. - Nie obwiniaj siebie. Co było, to było. Nie można cofnąć czasu. - pogłaskałam go po karku i pociągnęłam lekko za włoski. - Może to jest... - przygryzłam wargę. - Może to jest odpowiedni czas, aby wszystko ponaprawiać.
- Nie dałaś mi skończyć. - mruknął w moją szyję. Zaśmiałam się i przeczesałam jego włosy, które aktualnie wchodziły mi do nosa. Były już nieco przydługie, opadały mu na czoło. Uwielbiam jego włosy, od zawsze. Nie są czysto rude, jak jego suki, są miedziane. I pięknie pachną, jak on. Pachną nim.
- Chciałeś mnie znów przeprosić, nie wiem czy wiesz, ale ja już ci wybaczyłam. Nie przepraszaj mnie już. - mruknęłam, a on zastygł w bezruchu. Co? Powiedziałam coś nie tak?
Potrząsnął głową i przeczesał włosy, które znów opadły mu na czoło. Otworzył usta, a potem je zamknął. I tak kilka razy. Uśmiechnął się krzywo.
- Zawsze byłaś zbyt dobra. - szepnął, ale wydawało mi się, że to nie to chciał mi powiedzieć. Położył mi głowę na ramieniu. - Ciesze się, że cię odzyskałem Bello.
- A ja ciesze się, że odzyskałam ciebie. - pocałowałam go w policzek.
- Nie podoba mi się to. - wydął wargi. Zmarszczyłam brwi patrząc na niego pytająco. - No ten pocałunek. - wyjaśnił ujmując mnie pod brodę i po raz kolejny wpijając się w moje wargi. - Wolę taki. - wymruczał.
- Tak, ja też, Edwardzie. - spojrzałam mu w oczy. Wtuliłam się w niego. I co ja teraz zrobię? Jest James, który ma mnie gdzieś. A teraz jest Edward, który miesza mi w głowie, a ma narzeczoną.
Bella Swan, dziecko pecha. Oto ja.
_________________________________________________________
Dobra, jest NN, która... jest skończona od dawna, ale Wampirek jest takim cholenrym leniem. Mnie się rodział podoba, najdłuższy ze wszystkich, yey ^^
 No więc, linczować wampirka :3 To jej wina, nie moja. Jej się nie chciało pisać mowy końcowej XD No, ale... Mnie również rozdział się podoba :) Powala też długością, bo ma ponad 2000 słów. Nie pamiętam dokładnie ile. No, to tyle. Kocham was, s.w.e.e.t.n.e.s.s ^.^

Pozdrawiamy,
Wampirek
i s.w.e.e.t.n.e.s.s 

8 komentarzy:

  1. Boski!!! Ja chce następny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeny rozdział rewelacyjny. Nareszcie pomiedzy nimi coś iskrzy. I chyba wiem co Edward chciał powiedzieć Belli. Nie moge doczekac sie nn, wiec dodaj ja szybko, prosze. Całuski :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawi mnie jak to dalej rozwiniesz. Myślałam, że trochę później się tak pogodzą. Bardzo mi się podobają takie ich chwilę sam na sam. Spodziewam się co Edward chciał powiedzieć Belli, ale zastanawiam się czy specjalnie tak nie zrobiłaś, by ktoś myślał jedno, a było drugie. Trochę pogmatwany rozdział, ale cóż.....Świetny rozdział.
    Czekam na NN.
    Buziaki
    Selinka :*
    http://madameselene.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział
    meega :) Bardzo mi się spodbał ;) Był na swój sposób... uroczy. Tak,
    uroczy... Mówię tu oczywiście o momentach Edwarda i Belli sam na sam xD
    No dobrze, pogodzili się, coś może (a raczej napewno :p ) do siebie
    czują, ale co z tym zrobią? Przecież on ma narzeczoną, a ona
    narzeczonego (który się Bellą nie interesuje, sukinsyn jeden -.- Belli
    nie można ignorować!)??? Coś ja tu czuję, że sporo niedługo namieszacie
    ;).
    Tak, jak Selinka wspominała wcześniej, uważam, że Edward chciał coś
    Belli powiedzieć (wyznać), ale nie powiedział... Pewnie zabrakło mu
    odwagi (biedaczek) lub po prostu nie chciał psuć momentu... Sama nie
    wiem -.-
    Czekam na nn :) Pozdrawiam i dużu weny życzę ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. GENIALNY rozdział! Tylko skończył się w takim głupim momencie... Nie mogę się doczekać aż będą razem ( bo muszą być!) Chętnie bym przeczytała kolejny rozdział już dziś ;)
    No trudno trzeba czekać.
    Pozdrawiam i życzę MEGA DUŻO weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Cud miód i maliny XD Rozdział megaaaa zarąbisty !!!!!! Bardzo mi się spodobał <3 Tak szczerze to nie mogłam się doczekać kiedy będzie nowy nn <3Wspaniały !!!!!!!!!! Genialny ! !!!!!Zajebisty!!!!!!!! Nic dodać nic ująć :D
    Czekam na kolejny i BŁAGAM dodajcie go szybko! :D
    Pozdrawiam gorąco :**Niech wena będzie z WAMI KOCHANE!

    OdpowiedzUsuń
  7. Genialny!!!
    No ja chyba się nie doczekam następnej części :/
    Dziewczyny piszcie szybko NN!!! :*
    Pozdrawiam i weny życzę <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Wow... No tego to ja się nie spodziewałam XD
    Rozdział jest jak zwykle genialny i widzę, że dzieje się coraz więcej.
    Bella i Edward muszą być razem, nienawidzę Thomasa. Zachowuje się jak świnia ;/
    Mam nadzieję, że nn pojawi się szybko ;)
    Zapraszam też do mnie ;*
    alicecullen1920

    OdpowiedzUsuń

Mrs. Punk