poniedziałek, 24 listopada 2014

10. "Tego, co było złe"

*Edward*

Martwiłem się, cały czas. Byłem zmęczony, ale nie mogłem zasnąć, nie mając stuprocentowej pewności, że Belli nic nie jest. Gdy zemdlała po raz kolejny nieco spanikowałem i nie za bardzo wiedziałem, co robić. Czyli nie było najlepiej. Położyłem ją na piasku, sam leżąc koło niej. Nie miałem czasu nawet myśleć o Victorii i o tym, że ona pewnie się o mnie zamartwia, bo tak długo nie daję znaku życia. Ale teraz najważniejsza była Bella.
Byłem zmęczony, lecz nie mogłem zasnąć. Wpatrywałem się w śliczną twarz brunetki, co chwilę ją całując w policzek, nosek, usta czy czoło. Wiem, powtarzam się, ale ja nie mogę jej stracić. Nie pogodziłbym się z tym. Bella od zawsze była najważniejszą kobietą w moim życiu. Chociaż przez kilka lat myślałem, że jej nienawidzę, ale nigdy tak nie było. Ta nienawiść była tylko urojeniem.
Może wmawiałem sobie nienawiść do niej, bo tak bardzo za nią tęskniłem? To by było logiczne, co nie? Nie mogłem się pogodzić z jej stratą, co w sumie było moją winą. Cholera, ja po prostu poczułem się tak bardzo urażony i zraniony, gdy usłyszałem, że Bella spała z jakimś facetem, a nawet kilkoma. Byłem po prostu... zazdrosny. I uwierzyłem w te bzdury o niej.
Westchnąłem cicho i spojrzałem na nią. Leżała spokojnie, jej piersi falowały pod wpływem jej oddechu. Pochyliłem się i przycisnąłem swoje usta do jej.
- Kocham cię - schowałem twarz w jej szyi i zamknąłem oczy. Tak bardzo się o nią bałem. Podwinąłem koszulkę i spojrzałem na ugryzienie. Miejsce było nieco sine i wypukłe. Położyłem Bellę i szybko pobiegłem do miejsca naszego "obozowiska". Thomas spał, miał przy sobie parę apteczek. Wziąłem jedną i wróciłem do Belli. Nawet gdyby nie spał, bym mu ją wziął. Z użyciem siły, czy bez niej.
Usiadłem koło brunetki i pocałowałem ją ponownie. Otworzyłem apteczkę. Jakieś maści, woda utleniona. Zacząłem czytać ulotki. Ha, znalazłem jakąś maść na ugryzienia. Jasne, nie jest to pewnie maść na ugryzienie jadowitego pająka, ale może pomoże? Warto spróbować. Wziąłem gazę i namoczyłem ją wodą utlenioną, przemyłem ranę Bell, a potem posmarowałem maścią. Wziąłem bandaż i owinąłem go wokół jej talii, zawiązałem i gotowe. Za kilka godzin zobaczę, czy coś pomogło, ale mam nadzieję, że tak.
Napotkałem czekoladowe spojrzenie brunetki i zostałem obdarowany jej ślicznym uśmiechem. Jak ja wytrzymałem te kilka lat bez niej? Teraz wydaje się to bardzo trudne do zrealizowania.
- Dziękuję - szepnęła. Na początku nie za bardzo zrozumiałem o co jej chodzi, ale po kilku sekundach sobie to uświadomiłem. Chodziło o zrobienie opatrunku. Przecież to nic wielkiego. Chociaż dla Belli pewnie tak. Ja się nią zajmuję, dbam o nią, a jej jebany narzeczony wolał się zająć innymi niż uratować jej życie. Może... na pewno nie pozwolę aby za niego wyszła. Wtedy zniszczy sobie całe życie. A Bella zasługuje aby być szczęśliwa. Bo jak nie ona, to kto?
- Nie ma za co - uśmiechnąłem się i pochyliłem, składając na jej wargach delikatny pocałunek. Pogłaskałem jej policzek - Jak się czujesz? - zapytałem z troską.
- Lepiej, choć nadal boli - westchnęła i wtuliła się we mnie mocno - I jestem troszkę głodna - przygryzła wargę.
- Postaram się coś znaleźć - pocałowałem ją w czoło - Może zostało coś jeszcze, a jak nie... to będę łowił ryby.
- A masz wędkę? - zaśmiała się cicho - Czy będziesz chodził z takim kijem i nim rzucał?
- Wybieram drugą opcję. Zobaczysz, jeszcze będziemy mieli pyszną kolację - wyszczerzyłem się i poczochrałem jej włosy.
- Tak na pewno, nagle z ciebie prawdziwy Tarzan się zrobi - zaczęła się cicho śmiać. Odetchnąłem. Śmieje się, czyli na pewno czuje się już lepiej. Zakołysałem nami delikatnie i cmoknąłem ją w czoło.
- Jeszcze będziesz ze mnie dumna, zobaczysz - mruknąłem. Nie będzie chodzić głodna, na pewno nie - Ale do lasu już nie idziesz, za dużo tam pająków - powiedziałem poważnie - Pechowiec z ciebie, Swan - pokręciłem głową. To nie nowość, na pewno nie, to się nie zmieniło. Bella nadal ma cholernego pecha, zawsze miała. Gdy gdzieś były kłopoty, wiadomo, że i Swanówna tam była. Nieważne, czy coś się stało z jej winy, czy nie; Bella była jak magnes na tarapaty.
- Siłą mnie tam nie zaciągniesz - pokręciła głową i skuliła się, wtulając się we mnie jeszcze mocniej - Czyli to będzie jak w "Cast Away"?
- On był tam sam. A my mamy siebie - pogłaskałem jej policzek - Poza tym, nie przepadam za tym filmem - wzruszyłem ramionami.
- Ja też nie - uśmiechnęła się delikatnie i zamknęła oczy - To co z tym jedzeniem? Idziesz po coś czy będziesz bawił się w łowcę ryb?
- Ale pamiętasz serial? "Lost", oni też mieli katastrofę lotniczą, no... Tyle, że tam na wyspie coś ich zabijało i ogólnie, popieprzona załoga była - mruknąłem zamyślony, kiwając głową. Bella jest strachliwa, jeszcze razem oglądaliśmy ten serial. Zaraz jej się przypomną te wszystkie ciała i sceny. Czuję, że oberwę, a mój mały tchórz będzie na mnie wściekły. Cóż, nie myliłem się. Już po chwili zdzieliła mnie w głowę.
- Dupku! - warknęła i zadrżała, wtulając się we mnie mocniej. Najpierw bije, potem przytula. Kobiety.
- Widzę, że już wyzdrowiałaś - zaśmiałem się. Cholernie się cieszyłem, nawet jeśli miała mnie bić. Kocham ją i nie wyobrażam sobie... To był najgorszy widok w moim życiu. Bella blada, zimna, nieruchowa. Potrząsnąłem głową.
- Edwardzie, wszystko okej? - jej ton głosu uległ drastycznej zmianie i pocałowała mnie delikatnie w czoło.
- Tak po prostu... - spojrzałem na nią - Moja - wtuliłem ją w siebie i nami zakołysałem - Gdyby coś ci się stało - mój głos zadrżał, więc zamilkłem.
- Ale nic mi nie jest, Edwardzie - pogłaskała mnie po policzku - Dzięki tobie - wyciągnęła szyję i złożyła na moich wargach delikatny pocałunek. Z chęcią go oddałem i uśmiechnąłem się smutno.
- Nie mógłbym siedzieć i patrzeć z założonymi rękami jak ty... - zamknąłem oczy. Zobaczyłem ją. Martwą - Jezu... - jęknąłem i schowałem twarz w jej szyi.
- Edwardzie, spokojnie - zaczęła głaskać mój kark - Wszystko jest już dobrze  - szepnęła - Nie zamartwiaj się tym.
Położyłem się z nią na piasku i przytuliłem ją do siebie. Głaskałem delikatnie jej policzek i czule muskałem jej usta swoimi. Ręka Belli powędrowała na mój tors, powoli zaczęła rozpinać guziki mojej koszuli. Uśmiechnąłem się i sam zdjąłem jej bluzkę. Byliśmy brudni wiadomo. Odsunąłem się delikatnie i wstałem, rozbierając do bokserek. Pomogłem wstać Belli, podtrzymywałem ją delikatnie. Ją też rozebrałem, do bielizny, rzecz jasna. Nie chodzi tu o nagość, ale o to, że ktoś mógłby nas zobaczyć. Nie jestem zadowolony myślą, że ktoś mógłby zobaczyć Bellę w bieliźnie, a co dopiero nago.
- Co robisz, Edwardzie? - podtrzymywała się mnie, była słaba. Kucnąłem lekko i chwyciłem ją pod kolanami. Skierowałem się w stronę morza.
- Umyjemy się - oznajmiłem i pocałowałem ją w nos. Uśmiechnęła się, lekko rumieniąc i kiwnęła głową.
Weszliśmy powoli do wody, a ja ją cały czas trzymałem. Nie miałem nawet najmniejszego zamiaru jej puszczać. Chciałem mieć ją przy sobie. Czuć jej ciało przy swoim.
- Możesz mnie już puścić - pocałowała mnie, gdy woda sięgała mi do pasa, a jej do tyłka.
- Nie - uśmiechnąłem się lekko i zanurzyłem nas powoli.
Otworzyłem oczy pod wodą i uśmiechnąłem się do brunetki, a ona odwzajemniła ten gest. Popukała się palcem wskazującym w usta. Oczywiście, od razu zrozumiałem o co chodzi i zacząłem ją całować. Jak to morze, woda była słona, więc wynurzyłem nas, bo zaczynały mnie szczypać oczy. Pogłaskałem ją po plecach. Zacząłem jedną ręką delikatnie obmywać jej ciało. Przeczesałem kilka razy jej włosy, a ona cicho mruczała. Uśmiechnąłem się dumnie. Bell spojrzała na mnie, a jej oczy były zamglone. Szybko poszedłem na płytszą wodę i położyłem ją, tak, że była zanurzona, ale głowę miała nad taflą wody. Ja byłem nad nią. Okrywałem jej ciało swoim. Wpiłem się w jej usta, a dłoń zaplątałem w jej włosy. Jęknęła cicho wprost w moje usta. Jej jęk podziałał na mojego przyjaciela... pobudzająco. Nie przestając jej całować, masowałem jej ciało. Zsunąłem powoli ramiączko jej stanika, a potem drugie. Cholernie jej pragnąłem.
Oderwałem swoje usta od jej, aby zaczerpnąć nieco powietrza i zacząłem składać mokre pocałunki na jej ramionach i dekolcie. Zamruczałem cicho, tak wspaniale smakowała. W końcu zdjąłem jej stanik. Koniuszkiem języka przejechałem po jej malutkim, różowym sutku, który od razu stwardniał. Uśmiechnąłem się delikatnie, jej ciało tak silnie reagowało na moje ruchy. Cudowny widok. Bella przeczesała moje włosy i delikatnie za nie pociągnęła. Podniosłem głowę i spojrzałem jej w oczy, przyciągnęła mnie do siebie i okryła moje usta swoimi. Wydałem z siebie cichy pomruk i rozchyliłem jej wargi językiem. Całowałem ją powoli. Nigdzie nam się nie śpieszyło. Wątpię, aby ktoś nas przyłapał. A nawet jeśli... Kto nie ryzykuje ten nie ma, prawda?
- Jesteś śliczna - wyszeptałem i powróciłem do całowania jej piersi. Wziąłem do ust sutek i zacząłem go ssać, co wywołało jęk u dziewczyny.
- Och... tak - wygięła się i mocniej pociągnęła mnie za włosy. Syknąłem cicho i za karę przygryzłem jej sutek. Zakwiliła i poruszyła się pode mną, wijąc i ocierając o moje ciało. Podobało mi się to, nawet bardzo. Wyciągnąłem nas bardziej na brzeg i zacząłem całować jej mokry, płaski brzuch. Wsadziłem język w jej pępek i... powtórzyłem tę czynność kilka razy, a ona spinała się i rozluźniała na przemian. Chciałem, aby było jej dobrze. Aby było jej dobrze ze mną. I po jej minie mogłem wywnioskować, że tak jest. Uśmiechnąłem się i polizałem jej podbrzusze, a zębami złapałem jej majteczki i zsunąłem je nieco w dół. Uniosła delikatnie biodra do góry, dzięki czemu mogłem jeszcze bardziej zsunąć dolną część jej bielizny. Oczywiście nadal używając do tej czynności tylko i wyłącznie zębów.
Bella podparła się na łokciach i zniewoliło mnie jej spojrzenie. Wiedziałem, w tej chwili wiedziałem, że ona jest tylko moja i nikt nie ma prawa mi jej odebrać.

_________________________________________________

CM Pattzy: OJACIE, JAK NAS DŁUGO NIE BYŁO. MAM NADZIEJĘ, ŻE WIĘCEJ TAKA SYTUACJA SIĘ NIE POWTÓRZY. CÓŻ, TO GŁÓWNIE Z MOJEJ WINY, BO JESTEM CHOLERNYM, MAŁYM LENIUSZKIEM, KTÓRY KOCHA ZAKOPAĆ SIĘ POD KOŁDRĄ. CHCĘ PRZEZIMOWAĆ, ZAPAŚĆ W SEN ZIMOWY I... I WSTAĆ NA WAKACJE! NOM, NOM :) TO IDĘ NADAL ĆWICZYĆ NA MATURĘ XD I ZAPRASZAM, TYCH KTÓRZY NIE ODWIEDZAJĄ, NA MOJEGO PRYWATNEGO BLOGA: http://at-your-command.blogspot.com/

s.w.e.e.t.n.e.s.s: A NO NIE BYŁO NAS TU DŁUGO, BO TOBIE NIE CHCIAŁO SIĘ DOPISAĆ KILKU ZDAŃ XD I DOPIERO WCZORAJ ZAUWAŻYŁAM, ŻE PRZEGAPIŁYŚMY URODZINY NW. ECH... ALE OGÓLNIE TO Z ROZDZIAŁU JESTEM ZADOWOLONA : ) ŁADNIE WYSZEDŁ : ) TAK, W WAKACJE MUSISZ WSTAĆ, BO MUSISZ PRZYJECHAĆ DO MNIE, LOL. MOJE ŁÓŻKO CZEKA : ) SKORO CIOKUŚ ZAPRASZA, TO JA TEŻ TO ZROBIĘ, A CZEMU NIE? : ) http://amnesia-life.blogspot.com 
Mrs. Punk